czwartek, 30 czerwca 2011

Dzień szósty na rowerach – 30.06.2011r.

Wstaliśmy już o 5 rano i na „dzień dobry” przywitał nas bardzo chłodny poranek. Na tyle chłodny, że nie było rześko a zimno… ale daliśmy radę. Nie tylko temperatura była dla nas wyzwaniem, zaczęliśmy od 3-kilometrowego podjazdu 12%, a następnie 3-kilometroweo zjazdu 18%...atrakcji więc nie brakowało..:)
Hasło dnia: „jak to tak bez śniadania takie podjazdy i zjazdy..nie mam siły trzymać kierownicy..to jest zbiorowe samobójstwo”, „to jest szaleństwo żeby 40km jechać bez śniadania”, „a ja jeszcze nie mam roweru”, „-nie za ciepło ci? – nie, bo nie będę tego wozić”, „jakbym się zabiła to powiedzcie, że na tym zjeździe 18% żeby nie było obciachu”
Dzień 6 – 108km – Fromista, carrion de los Candes, Leoligos, Bercianos del Real Camino, El Burgo Ranero.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz